Ponieważ cierpię na chroniczny brak czasu, co widać po ostatnich postach, nie mam nowych fot :( Gdzie zajrzę na bloga tam wiosna kwitnie, a ja postanowiłam się pocieszyć nowym szablonem. To raczej taki przejściowy stan, efekt wielkiej euforii w moim sercu, na myśl, że już mogę pochować ciepłe kubraczki i latać w krótkich portkach! Plus oczywiście rajstopy :) Ostatnio przeceniłam jednak pogodę. Wypróbowałam swój nowy, przaśny (Adam mnie nauczył tego słowa, to taki odpowiednik fajny(?)), różowiutki jak prosiaczek, rower, na którym wylądowałam niemal tyłkiem w Wiśle. Jadąc z rozdziawioną japą, nabawiłam się choróbska i pierwsze, upojne promienie wiosennego słońca ominęły mnie (Niestety!) Miało to i dobre strony, bo mogłam bezkarnie marudzić no i Adaś mnie rozpieszczał :)
Jak w końcu nie zrobię jakiś ałtfitów, to mnie wywalą z listy szaf : D
Ps. Zrobiłam sobie dredloki. Są strasznie przaśne : D
fajna bluzeczka :)
OdpowiedzUsuńświetny tył :)
OdpowiedzUsuńniezły pomysł z gazetami.
OdpowiedzUsuńa co do posta... ze słoneczka jak na razie i tak nici, wiosna nas chyba nie lubi ;<
LUBI LUBI, BĄDŹMY CIERPLIWE. ;)
OdpowiedzUsuńboska ta bluzeczka!
OdpowiedzUsuńfajna bluzka- odważna!
OdpowiedzUsuńladnie wyglądasz:)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńO fajny tło gazet. Fajny look. Pocięłam tak sobie 2 bluzki ale nie odważyłabym się tak ich nosić.
OdpowiedzUsuń