Nic tak nie stawia na nogi jak mocna kawa...Z tym, że oprócz mnie na nogi postawiła również cały dom. Śmigam po nim niczym mała rakieta! Wiedziałam, że pięć łyżeczek to conajmniej o 2 za dużo, ale podobnego efektu bym się nie spodziewała. Zdecydowanie odradzam!
Moja blogowa nieobecność, była spowodowana, totalnym rozgardiaszem, w życiu osobistym przede wszystkim. Nim znowu z przyjemnością mogłam sięgnąć po aparat i zamieścić post minęło trzy długie tygodnie, podczas których w moim życiu działa się totalna rewolucja... Teraz nastąpiły zmiany, mam nadzieję, że na lepsze...
Dzisiaj mając chwilkę, między śniadaniem a obiadem, uprosiłam Mojego Lubego o trzy fotki. Uprosić go o zdjęcia, jest naprawdę rzeczą niebywałą w ostatnich czasach, gdyż Mój Luby wykazuje paskudną cechę typowego osła-jest straszliwie uparty! Dzisiaj zmiękł odrobinę, więc mimo niesprzyjającej aury, wyciągnął z dna szafy swoją cenną lustrzankę i z miną zawodowca począł robić mi zdjęcia...
Ja: Masz to?
On: No pewnie. Idziemy na obiad?
Ja: Pokaż jak wyszłam!
On: W domu Ci pokażę, bo mi aparat zamoknie!
Ja: Jesteś pewny, że zrobiłeś takie zdjęcia jakie chciałam?
On:(profesjonalista)Oczywiście, Kotku!
I co? Przychodzę do domu, patrzę w aparat a tam 15 zdjęć samej twarzy a drugie tyle tylko do pasa! No, wyjść z siebie i stanąć obok! Profesjonalista na moje zarzuty się obraził. A ja zostałam bez dobrych zdjęć...więc moje drogie! Wyobraźnia w ruch, zdjęcia już podaję a resztę musicie sobie wyobrazić. Znowu coś nie tak!
|
płaszcz-z Włoch, sweter-sh, komin-bazarek, rękawiczki bez palców-bazarek |
Ps. Dół to czarne rurki i buty z Humanica, które już tu kiedyś były. Pewnie się zastanowicie: to po co robić post, skoro nie ma się dobrych zdjęć? Dobre pytanie. Sama się nad tym zastanawiam.