wtorek, 22 lutego 2011

Wielka Wyprz!

Muszę się przyznać, bez bicia:
Nie mam konta na allegro!
Dotychczas korzystałam z adamowego konta, ale mam do sprzedania tyle rzeczy, że przydałoby mi się własne. Kto ma konto na allegro, ten wie, że nim przyjdzie na adres zamieszkania ten kod czy cuś, to mija dwa tygodnie, a ja jestem w gorącej wodzie kąpana...
Oto co mam do zaoferowania:
H&M, 15 złotych (założony raz)

H&M,spódnica, wcale niechodzona, 10 zł

House, tunika(?), 10 zł

Reserved, 40 złotych


Sony, 150 zł. Nie mam na niego gwarancji dlatego sprzedaje za połowę ceny, chociaż jest nówką.


Prawie wszystko(oprócz torebki) było zakładane raz albo wcale. Co do odtwarzacza, to użytkowałam go przez tydzień.

aga_tha@poczta.fm

jakby coś ktoś chciał...

Aktualizacja!!!
https://picasaweb.google.com/116352700448944471723/Ubrania#
pod tym linkiem znajdziecie jeszcze kilka rzeczy.

środa, 9 lutego 2011

Kraków

Kocham Kraków! Chociaż mieszkam tu od kilku miesięcy, a wcześniej znałam to miasto ze szkolnych wycieczek i opowiadań cioci, to kocham go równie mocno jak mój rodzinny Ostrowiec...A dlaczego?


Bo:
-niepowtarzalny klimat i urok wąskich uliczek i starych kamienic..
-mnóstwo klimatycznych knajpek, a jestem strasznym żarłokiem!
-więcej lumpeksów :P
-chińska knajpka na Mazowieckiej.
-Sukiennice, gdzie wchodzę za każdym razem kiedy jestem na Rynku, tylko po to, żeby sobie popatrzeć.
-Teatr im. Juliusza Słowackiego, bo jestem wielką miłośniczką sztuki!

W ogóle Kraków jest takim artystycznym miastem. Tutaj powstała Piwnica pod Baranami, tu istnieje Jama Michalika, ASP, gdzie chciałam studiować...Jestem z tym miastem mocno związana i już teraz wiem, że zostanę tu na całe życie :)




Ps. Chyba zrobię dzisiaj jeszcze jeden post :)

niedziela, 6 lutego 2011

Znowu (w życiu?) mi nie wyszło...

Nic tak nie stawia na nogi jak mocna kawa...Z tym, że oprócz mnie na nogi postawiła również cały dom. Śmigam po nim niczym mała rakieta! Wiedziałam, że pięć łyżeczek to conajmniej o 2 za dużo, ale podobnego efektu bym się nie spodziewała. Zdecydowanie odradzam!
Moja blogowa nieobecność, była spowodowana, totalnym rozgardiaszem, w życiu osobistym przede wszystkim. Nim znowu z przyjemnością mogłam sięgnąć po aparat i zamieścić post minęło trzy długie tygodnie, podczas których w moim życiu działa się totalna rewolucja... Teraz nastąpiły zmiany, mam nadzieję, że na lepsze...
Dzisiaj mając chwilkę, między śniadaniem a obiadem, uprosiłam Mojego Lubego o trzy fotki. Uprosić go o zdjęcia, jest naprawdę rzeczą niebywałą w ostatnich czasach, gdyż Mój Luby wykazuje paskudną cechę typowego osła-jest straszliwie uparty! Dzisiaj zmiękł odrobinę, więc mimo niesprzyjającej aury, wyciągnął z dna szafy swoją cenną lustrzankę i z miną zawodowca począł robić mi zdjęcia...
Ja: Masz to?
On: No pewnie. Idziemy na obiad?
Ja: Pokaż jak wyszłam!
On: W domu Ci pokażę, bo  mi aparat zamoknie!
Ja: Jesteś pewny, że zrobiłeś takie zdjęcia jakie chciałam?
On:(profesjonalista)Oczywiście, Kotku!

I co? Przychodzę do domu, patrzę w aparat a tam 15 zdjęć samej twarzy a drugie tyle tylko do pasa! No, wyjść z siebie i stanąć obok! Profesjonalista na moje zarzuty się obraził. A ja zostałam bez dobrych zdjęć...więc moje drogie! Wyobraźnia w ruch, zdjęcia już podaję a resztę musicie sobie wyobrazić. Znowu coś nie tak!


płaszcz-z Włoch, sweter-sh, komin-bazarek, rękawiczki bez palców-bazarek
    
Ps. Dół to czarne rurki i buty z Humanica, które już tu kiedyś były. Pewnie się zastanowicie: to po co robić post, skoro nie ma się dobrych zdjęć? Dobre pytanie. Sama się nad tym zastanawiam.