Postanowiłam ukazać światu swoje nowe dredki, póki mam ich jeszcze na głowie, Obawiam się, że ich dni są policzone, niby nie ma jakiś koszmarnych upałów, ale przy niedzielnej pogodzie czułam już lekki dyskomfort ich noszenia. Naprawdę podziwiam osoby, które mają naturalne dredy, a może przy naturalnych nie jest jeszcze tak źle. Fakt faktem, że dostałam wiadomość od znajomej, która poinformowała mnie, że w życiu nie założyłaby syntetyków, bo szkoda włosów(!). Chyba tych syntetycznych.... Moje są w większości zrobione przeze mnie, przy końcówce poratowałam się kilkoma fabrycznymi :)
Jutro mam wieczorek rosyjski na Kazimierzu, podzielę się z wami fotkami, sama nie wiem co tam będzie, idę ze znajomymi :) Potem znikam na tydzień, wracam do swojego miasta, nadrobić nieco zaległości towarzysko-imprezowe. Buziole!!!
Ps. Uczyłam się grać w golfa, miałam niezłe kino :))) Fotki w różnych tonacjach, trochę się pobawiłam kontrastami i takimi tam...wybaczcie :))
bardzo masz ładne te dredy:) ja w ferie też produkowałam ale ciągle nie mam czasu, żeby je wpleść, leżą sobie w moim "włosowym" pudle i czekają na lepsze czasy
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpitu, pitu z tymi zniszczonymi włosami, ja po trzech miesiącach noszenia warkoczyków syntetycznych mam normalne. Wiadomo, że trzeba używać odżywek, ale bez paniki. ; ) Nie zdejmuj dredków, są świetne i Ci pasują. : )))
OdpowiedzUsuńCześć, jeśli masz ochotę wygrać zestaw biżuterii H&M to zapraszam na mojego bloga, gdzie organizuję konkurs :)
OdpowiedzUsuńwww.annabartosik.blogspot.com
pozdrawiam :)
kocham dredy, a Ty wyglądasz w nich przepięknie.
OdpowiedzUsuńdodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie :)
śliczności!
OdpowiedzUsuńTakich kolorowych jeszcze nie widziałam :D Super! Pozdrawiam i zapraszam też do mnie http://mullanstyle.blogspot.com/ !
OdpowiedzUsuń